Sportowe emocje - Messi w PSG i kilka zaległych imprez z 2020

Messi w PSG! To chyba najważniejsza wiadomość ubiegłego tygodnia i to nie tylko w dziennikach sportowych. Całe miasto tym żyje, media huczą, ludzie komentują. Kibice witali piłkarza już na lotnisku, a Ci najwierniejsi śledzili chyba każdy jego krok odkąd postawił swoją cenną stopę na ziemii francuskiej. No właśnie, jak cenną? Napastnik dostanie 35 mln euro rocznie. Nie wiem jak Wam, ale mi trudno sobie wyobrazić taką kwotę zarobków. Za to łatwiej wyobrazić mi sobie kwotę 1500 euro, od jakiej rozpoczynały się bilety (z drugiej ręki) na sobotni mecz PSG ze Strasbourgiem - pierwszy po przejęciu Argentyńczyka, choć nie od razu było wiadomo, czy w ogóle na nim wystąpi. Innym miernikiem szalonego entuzjazmu było oblężenie sklepu klubowego na Polach Elizejskich kolejnego dnia po ogłoszeniu transferu. Za czym kolejka ta stała? Za koszulkami z nazwiskiem Messiego oczywiście. 


To jeden temat. A drugi to Letnie Igrzyska Olimpijskie. Niedawno zakończyły się te przeniesione z 2020 w Tokio (21 lipca - 8 sierpnia 2021) i choć w sumie same rozgrywki jakoś mnie ominęły, to nie mogłam nie zauważyć sportowego święta w mieście, trwającego od ubiegłej niedzieli. Co się takiego wydarzyło? 10 sierpnia burmistrz Tokio przekazał flagę olimpijską Annie Hidalgo, prezydent Paryża. To tu odbędą się następne igrzyska w 2024. W poniedziałek pani prezydent wraz z olimpijczykami wylądowała na lotnisku w Paryżu i z dumą zaprezentowała flagę z kolorowymi kołami.


Szczególnego znaczenia całemu wydarzeniu dodaje fakt, że Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu będą miały miejsce dokładnie po 100 latach, od kiedy ostatni raz miasto było gospodarzem tej imprezy. Historycznie, naród francuski miał też niebagatelną rolę w powstaniu idei nowożytnych igrzysk. Choć odbyły się one - zgodnie ze starożytną tradycją - w Atenach (1896), to ich ojcem był urodzony w Paryżu, francuski baron Pierre de Coubertin. To również on zaprojektował flagę olimpijską, choć dopiero w 1912 r. i to w Paryżu została ona uszyta. Teraz wisi dumnie przed miejskim ratuszem (choć pewnie nie ta z początku wieku).


Paryski ratusz, a przed jego wejściem flaga i koła olimpijskie

Jeśli chodzi o niedawne Euro 2020 w piłce nożnej to ci z Was, którzy obserwowali, wiedzą, że podopiecznym Didiera Deschampsa nie poszło tym razem najlepiej. Zaskakująco, nawet bardzo! Francuzi zakończyli rozgrywki na etapie grupowym. Myślę, że to dlatego, po szybkim przełknięciu porażki, mundial przeszedł później bez większego echa tu, we Francji.


A może dlatego, że w tym samym czasie odbywała się największa francuska sportowa fata? Zapytacie jaka? Tour de France! Oczywiście! To nie tylko rozgrywki, to sportowe święto, które celebruje się kilka tygodni. To kilka godzin dziennie transmisji, osiągnięcia indywidualne i drużynowe, wyróżnienia po każdym etapie i klasyfikacja generalna. A do tego wywiady, rozmowy w studio, reportaże i informacje na temat regionów i miejsc na trasie wyścigu. Niektórzy oglądają Tour de France dla rywalizacji, a inni dla tych krajobrazów, pięknie pokazanych z lotu ptaka.


To moje drugie Tour de France, bo wyścig w “koronnym”  2020 roku został przesunięty z lipca na wrzesień i się niespodziewanie załapałam (pisałam o tym tu). ;) 


No nie mogłam się powstrzymać, jak zobaczyłam w sklepie ;)

W tym roku kolarze ruszyli z Brestu, w Bretanii, gdzie pojawiłam się w kilka dni po nich. Jeszcze wyraźnie było widać ślady wyścigu. Cały region był bardzo dumny, bo start i finał to najbardziej świętowane i oczekiwane wydarzenia w całym wyścigu. Start odbywa się w różnych miastach, finał zawsze w Paryżu. I choć przed samym finałem wyjechałam z domu (notabene na własny “tour de France” z tym, że z sakwami) to wcześniej z zainteresowaniem śledziłam relacje, jak tylko miałam możliwość. Dużo ciekawych miejsc dzięki temu zobaczyłam i aż miło, jaka ta Francja piękna (w sumie nigdy nie wątpiłam)! Sporo też zrozumiałam, jeśli chodzi o ten wyścig, jego zasady i zdążyłam polubić popołudniowe podsumowania dnia w studio i sympatycznego prowadzącego. Będzie mi brakować.


Brest, w kilka dni po starcie TdF wciąż spotkać można było wielu kolarzy

Okno wystawowe przygotowane z okazji startu TdF z Brestu, z bretońskimi elementami




Komentarze